wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział pierwszy. Spotkanie po latach.



Kiedy pociąg zniknął za zakrętem, Hermiona kątem oka spojrzała na stojącą nieopodal parę. Astoria Malfoy prowadziła uprzejmą, acz niechętną konwersację z jakimiś starymi znajomymi ze szkoły. Twarze jej rozmówców wydały się brunetce znajome, ale po blisko dwóch dekadach nie potrafiła odnaleźć wśród zmarszczek i siwych włosów konkretnych nazwisk. Przyjrzała się blondynce. Niewiele pozostało z tej ćwierkającej nastolatki, którą zapamiętała z Hogwartu. Stojąca na peronie kobieta wyglądała bardzo dostojnie, wręcz wyniośle. Każde, najdrobniejsze nawet skinienie było dokładnie wyćwiczone i przemyślane. W zachowaniu Astorii Hermiona nie potrafiła dostrzec nic przypadkowego. Przyglądała się jej z rosnącą fascynacją, kiedy dostrzegła coś, co zdecydowanie zaburzyło harmonię tego obrazka. Tuż za plecami Astorii pojawił się Draco, który z nietęga miną wpatrywał się gdzieś w okolice swoich butów. Hermiona zamrugała, jakby chcąc wyostrzyć wzrok i uświadomiła sobie, że oto jej syn, Hugo, ciągnie za rękaw zdezorientowanego Malfoy'a.
Blondyn spojrzał na chłopca. Miał rude włosy i piegi na nosie, a jego brązowe oczy były dziwnie znajome... Wyciągnął z kieszeni miętówkę i dał dzieciakowi.
- O, dziękuję! Ale pan jest miły! - zachwycił się chłopiec i bez chwili zastanowienia wepchnął cukierka do buzi. Czarodziej wciąż wpatrywał się w dziecko skonsternowany. Skąd, do licha, wziął się tu ten chłopczyk? Przecież mały ma najwyżej sześć lat, nie powinien sam wałęsać się po dworcu. Już miał rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu rodziców chłopca, ale w ostatniej chwili zaniechał tego pomysłu. Nie wypada.
- Jak się nazywasz? - zapytał malca. Dzieciak już otwierał usta żeby odpowiedzieć, kiedy ktoś nagle zawołał:
- Hugo! Hugo!
Słysząc to, mężczyzna natychmiast się wyprostował i zadzierając wyżej brodę niespiesznie odwrócił wzrok w kierunku nadbiegającej ku nim kobiety.
- To moja mama - mruknął chłopczyk z dezaprobatą. - Zupełnie nie ma wyczucia czasu. Kiedyś już prawie umówiłem się z taką jedną Alex żeby przyszła się ze mną pobawić i wtedy nagle mama podeszła i zapytała, czy przypadkiem nie muszę siusiu. Alex zaczęła się śmiać i już nie mogłem jej zaprosić. Wyobraża pan to sobie?! - chłopiec był bardzo wzburzony wydarzeniami z przeszłości. Draco domyślił się, że mały oczekuje takiej samej reakcji z jego strony.
- No nie! Nie może być! Naprawdę zrobiła coś takiego? – zapytał, prezentując możliwie najbardziej obruszoną minę. Chłopiec odpowiedział mu wymownym spojrzeniem. - No nie do wiary... - dodał blondyn i – wychodząc naprzeciw oczekiwaniom dziecka – pokręcił głową z niedowierzaniem. Korzystając z okazji, że jego nowy znajomy na chwilę pogrążył się we wspomnieniach (o czym z całą pewnością świadczyło zmarszczone czoło kilkulatka), Draco przeniósł ukradkowe spojrzenie na zbliżającą się do nich szybkim krokiem matkę chłopca. Gdy znalazła się jakieś trzy metry od niego, rozpoznał w niej Hermionę. Poczuł, jak znikąd uderza w niego fala gorąca, ale nie dał po sobie niczego poznać. Nie drgnął ani o centymetr, kiedy kucając przy chłopcu musnęła włosami jego dłoń. Pozostał zupełnie obojętny, gdy sekundę później dotarł do jego nozdrzy zapach pomarańczy i cynamonu. Nie zareagował nawet wtedy, gdy poczuł ciepło jej ciała tuż przy prawym kolanie. Nie wykonując najmniejszego ruchu głową, spojrzał w dół. Dyskretnie, jakby od niechcenia. Pochylona przy jego nogach kobieta groziła właśnie dziecku palcem.
- Hugo, to było bardzo niemądre i niegrzeczne. Nie powinieneś zaczepiać nieznajomych. Nie oddalaj się od nas więcej. I... przeproś pana - dodała, prostując się. Zręcznie ominęła Dracona wzrokiem. Chłopczyk zrobił markotną minę, ale posłusznie przeprosił.
- E... nie ma za co przepraszać. Miło było mi cię poznać... Hugo - odpowiedział spokojnie blondyn. Czuł się cholernie niezręcznie. Wreszcie dotarło do niego, że ten mały chłopczyk jest synem Hermiony i Rona... Trudno mu było w to uwierzyć, ale fakty mówiły same za siebie. Wygląda na to, że z pomocą niebios ten rudy niedojda spłodził potomka. Obleśne. Skrzywił się z odrazą i chcąc niezwłocznie wyrzucić z głowy obraz Weasley’a płodzącego cokolwiek, zwrócił się do brunetki:
- Masz... e... – szukał odpowiedniego słowa – przyjemnego syna, Granger.
- Właściwie to Weasley – Hermiona poprawiła go mechanicznie.
- No tak. Weasley.
- Za to twój syn jest do ciebie bardzo podobny – rzuciła po chwili, czując potrzebę zrewanżowania się za domniemany komplement. Draco już otwierał usta, ale w tej właśnie chwili do uszu obojga dotarł głos Rona.
- Hermiona! Chodź tutaj! – Rudzielec przyglądał się Ślizgonowi bardzo nieufnie. Stał kilkanaście kroków dalej z ramionami skrzyżowanymi na piersi i najwyraźniej nie zamierzał podchodzić bliżej, niż to konieczne. Chyba tylko on nie uwierzył w przemianę byłego śmierciożercy.
- Lepiej już chodźmy – mruknęła cicho brunetka, biorąc chłopca za rękę i po raz kolejny uciekając przed badawczym wzrokiem Malfoy’a. Ten przeniósł spojrzenie na malucha i z bardzo poważną miną znawcy powiedział:
- Trzymaj się stary. A co do tej Alex… nie pokazuj jej, że ci się podoba. Jeszcze sama do ciebie przyleci. – Puścił chłopcu porozumiewawcze „oczko” i wygiął usta w nieznacznym uśmiechu. Następnie przeniósł wzrok na kobietę.
- Zatem... e... chyba do widzenia, Granger – rzucił i odruchowo wyciągnął przed siebie prawą rękę. Hermiona wytrzeszczyła oczy niczym należąca do Nevilla Teodora, kiedy Ron nieopatrznie usadowił na niej swoje cztery litery. Na szczęście zaraz zdała sobie sprawę z tego jak mało inteligentny obecnie jest wyraz jej twarzy i szybko przywołała się do porządku. Odchrząknęła i nieśmiało podała blondynowi swoją dłoń. Ten zamknął ją w pewnym, ale niezbyt silnym uścisku. Dokładnie w tej chwili ich oczy spotkały się po raz pierwszy od dziewiętnastu lat. Trwało to zaledwie sekundę, ale obojgu chwila ta zdawała się dłużyć w nieskończoność. Zawstydzona kobieta zarumieniła się i jako pierwsza spuściła wzrok. Pospiesznie cofnęła swoją drobną dłoń i chcąc jak najszybciej wyzwolić się z tej niezręcznej sytuacji, chwyciła syna za rękę i rzuciwszy krótkie „do widzenia” oddaliła się w stronę męża. Draco wsunął ręce do kieszeni i patrzył jeszcze chwilę za oddalającą się parą. Widział, jak Weasley wyrzucał coś brunetce żywo przy tym gestykulując. Blondyn pokręcił głową  z dezaprobatą. Kiedy ta niezależna, bystra i pewna siebie Granger zmieniła się w uległą i poddaną żoneczkę? Przecież to niemożliwe, żeby małżeństwo odebrało kobiecie cały charakter? Chociaż, kto to wie. Od zawsze podejrzewał, że za nazwiskiem Weasley’ów idzie jakaś klątwa. Coś musiało być na rzeczy. Kiedy obiekt jego rozważań zniknął z pola widzenia, Malfoy niechętnie wrócił do żony, która łaskawie rozmawiała z jakąś nudną kobietą.

- Co ty sobie wyobrażasz?! Jak możesz choćby rozmawiać z tym typem? Pamiętasz może, że to śmierciożerca, że miał zabić Dumbledore'a?! – krzyczał rozwścieczony Ron, nerwowo kręcąc kierownicą. Siedząca obok Hermiona patrzyła w dal z ustami zaciśniętymi w cienką linię. Merlinie, jak bardzo przypominała teraz poczciwą McGonagall!
- Ale przecież tego nie zrobił – powiedziała cicho.
- Nie zrobił? Nie zrobił?! Skąd to możesz wiedzieć? Może jeszcze mi powiesz, że się zaprzyjaźniliście i przyjdzie jutro na obiad, co? Nie chcę nigdy więcej widzieć tej jego gładkiej, zarozumiałej gęby! - Ron nie mógł się pohamować. Hermiona wiedziała, że ani jej mąż ani jego odczucia względem Ślizgonów nie zmieniły się od czasów szkoły. Westchnęła niemal niesłyszalnie. Przyzwyczaiła się już do wybuchów Rona, przecież zawsze na wszystko reagował bardzo żywo. Momentalnie się złościł, ale na szczęście równie łatwo było go udobruchać. Wystarczyło kilka sztuczek, które Hermiona opanowała do perfekcji. Od lat uspokajała męża dobrą kolacją, pachnącym ciastem, biletami na mecz quidditcha czy pewnymi zagrywkami poniżej pasa, które każda kobieta stosuje gdy chce coś wymóc na mężu.
- Kurwa, jak jedziesz, gumochłonie?! – mężczyzna wrzasnął wciskając jednocześnie klakson.
- Ron, wieziesz dziecko – Hermiona cicho syknęła przez zęby.
- To niech burak jeden nie hamuje na środku drogi! – prawda była taka, że aktualnie to rudzielec wyglądał jak burak. Jego twarz poczerwieniała ze złości aż po uszy.
- Opanuj się. Nie zatrzymał się na środku drogi tylko na przystanku. To miejski autobus, Ron. – Brunetka miała minę cokolwiek zdezorientowaną. Wygląda na to, że jej mąż jednak oszukiwał na tym mugolskim egzaminie.
- Daj mi spokój – warknął obrażony Gryfon i włączył radio. Hermiona zrozumiała, że rozmowa została zakończona. Obróciła twarz do okna i udając, że ogląda widoki za szybą, pogrążyła się we własnych myślach. Żadne z nich do końca podróży nie odezwało się już ani słowem.

5 komentarzy:

  1. Twoje opowiadanie jest genialne :)
    Nie spotkałam się jeszcze z kontynuacją epilogu. Kupiłaś mnie.
    Rozdział wspaniały. Ron to ma chyba jakąś nerwicę xd Zazdrośnik z niego :D
    Jestem ciekawa jak dalej potoczy się ta historia!
    Pozdrawiam
    Druella
    http://druellaopowiada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdzie wcześniej nie miałam styczności z tym opowiadaniem, także będę czytać na bieżąco, choć przyznam szczerze, że nie przepadam za tymi, w których Hermiona jest z Ronem (choćby na początku), bo ich związek wydaje mi się sztuczny i naciągany... no po prostu nie ma racji bytu.
    Pozwolę sobie zacytować: Wygląda na to, że z pomocą niebios ten rudy niedojda spłodził potomka. Obleśne. Skrzywił się z odrazą i chcąc niezwłocznie wyrzucić z głowy obraz Weasley’a płodzącego cokolwiek" - genialne, zupełnie zgadzam się z Malfoyem ;)
    Fajnie, że wciąż mówi do niej Granger ;D
    Mam nadzieję, że będzie happyend
    Pozdrawiam, życzę weny i mnóstwa czytelników ;)
    Sappy

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Niby to tylko pierwszy rozdział, ale śmiało mogę powiedzieć, że świetny pomysł i super wykonanie. ❤ Spodobał mi się Twók styl, jest bardzo przyjemny! :)
    Według mnie świetnie wykreowałaś i Draco, i Hermionę – a w szczególności Malfoya. Spodobał mi się jego charakter :)
    Jestem przeogromnie ciekawa tego, co będzie dalej! Z przyjemnością czekam na kolejną notkę! :)
    Oczywiście obserwuję ;)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    Feltson
    accio-love-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój pomysł bardzo mi się spodobał, szczególnie że po epilogu Rowling miałam ogromny niedosyt.
    Hugo jest moim ulubieńcem! Jest taki bezpośredni i rozgadany ahh urocze :) Mam wrażenie, że Hugo i Draco od razu się polubili ;)
    Moment spotkania Draco i Hermiony - oczywiście czas stanął w miejscu uwielbiam takie momenty!
    Ron ty zazdrośniku! W sumie dobrze ci tak :D (sorki ja po prostu nie lubię Rona)
    Podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki lekki i niewymuszony.
    Oczywiście obserwuję ;)
    Życzę weny na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    zapraszam do mnie może Ci się spodoba
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest mega!!! Nigdy nie spotkałam się z kontynuacją epilogu! Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy